Jakoś pod koniec 2015 roku, u Pawła z Wrocławia zauważyłem tubę, w której przechowywał Znaczki Turystyczne zdobyte podczas wycieczek. Wtedy jakoś nie miałem potrzeby posiadania takiej tuby, ale kilka miesięcy później okazało się, że podczas jednej z wycieczek część znaczków wrzuciłem żonie do torebki, część została w schowku w aucie, a jeszcze jakieś walały się po plecaku. Miarka się przebrała, bo ileż można szukać później znaczków - toż to większe wyzwanie niż ich zdobywanie :-)

W lipcu natchnięty przez kol. Cieluszka (zrobiłem mu pomarańczową tubę bo bardzo prosił :-) ), postanowiłem taką tubę wykonać, by mieć wreszcie gdzie schować znaczki zaraz po ich zdobyciu. Opcje były dwie albo zrobić drewnianą skrzyneczkę na znaczki, albo przystosować gotowe pudełko. Z racji braku czasu padło na to drugie i tu zaczął się problem. Do wyboru miałem kilka różnej wielkości pudełek, począwszy od puszek po chipsach w dwóch wielkościach, a skończywszy na różnej średnicy i wysokości puszkach po kawie. Ostatecznie stanęło na wyborze dużej puszki po markowych chipsach (średnica 74 mm, wysokość 227 mm) oraz na puszce po kawie zbożowej dla dzieci (średnica 84 mm, wysokość 115 mm).

Oba rozwiązania mają swoje plusy i minusy, a są nimi zarówno wysokość puszek jak i ich średnica. Ja potrzebowałem dwóch rozwiązań czyli małej puszki mieszczącej ok. 10 znaczków (na jednodniowe wyprawy) i nieco większej puszki - magazynu, na wyprawy kilkudniowe. Mniejsza puszka w moim przypadku miała pełnić dodatkowo rolę magazynku na zdobyte bilety, więc chciałem by była ciut szersza.

Tak więc, kiedy chipsy zostały wyjedzone, a kawa zbożowa wreszcie wypita nadszedł czas na zrobienie puszki i jakoś dziwnie zbiegło się to w czasie z planowanym wyjazdem wakacyjnym. Obie puszki postanowiłem okleić folią samoprzylepną jaką można kupić w sklepach papierniczych, a także w firmach trudniących się produkcją szyldów reklamowych. Folia ta na odwrocie ma zwykle nadrukowaną siatkę centymetrową, a to pomaga w szybkm i dokładnym przycięciu arkusza.

Zabrałem się więc do pracy na początek wycinając odpowiedniej wielkości arkusze, biorąc pod uwagę fakt, że w trakcie klejenia arkusz może mi lekko skręcić. Zastosowałem naddatek po 1 cm. z każdej strony. Zacząłem od wykonania większej puszki i tu górną krawędź arkusza postanowiłem spasować z rantem puszki. Dzięki temu pozbywałem się konieczności wykańczania tej części, ale też musiałem pilnować, by wszystko tutaj było spasowane idealnie. Klejenie zacząłem od odgięcia kawałka folii i jej przymocowania na całej długości tuby, a następnie wystarczyło już tylko odciągać papier podkładowy i delikatnie wygładzać szmatką przyklejaną folię tak, by nie powstały pod nią pęcherzyki powietrza. Po około 5 minutach klejenia (w kilku miejscach trzeba było jednak pokombinować z folią, bo schodziła z założonego toru klejenia) i 2 minutach odcinania dolnego naddatku, puszka była prawie gotowa.

Niższą z puszek wykonałem dokładnie w ten sam sposób, z tą tylko różnicą, że jako punkt odniesienia dla klejonej folii przyjąłem dolną, bardziej wypukłą krawędź, przy której pewnie miałbym problemy z dokładnym przycięciem naddatku.

Ostatecznie otrzymałem dwie fajnie wyglądające puszki, co prawda w jednolitej "szarej" barwie, ale z możliwością ich podrasowania poprzez nalepienie naklejki z logo Znaczków Turystycznych. Mniejsza z puszek mieści w sobie 13 ZT i dodatkowo ma troszkę luzu na ewentualne bilety lub 2 dodatkowe znaczki włożone "na sztorc". Ostatecznie więc, można do niej zapakować 15 ZT. Tuba po chipsach, jako, że jest większa pomieści maksymalnie 25 ZT, z lekkim luzem bo bokach tak by ewentualnie wcisnąć kilka biletów czy naklejek.

Dzień po zrobieniu puszek miałem okazję przetestować je na własnej skórze i powiem szczerze, że sprawdziły się znakomicie. Duża puszka pozostawiona w pensjonacie "karmiona" była wieczorami zawartością z małej puszki, która z kolei wędrowała z nami i w zupełności wystarczyłaby nam na 2, a nawet trzy dni zbierania znaczków. Dodatkowo logo ZT naklejone na małej puszce skupiało uwagę ludzi w schroniskach i nawet w dwóch przypadkach doprowadziło to do rozmowy nt. ZT. Puszka ta świetnie leżała w kieszeni plecaka, dając do niej dostęp w każdej chwili.

Tuby nie są może jakieś super mocne i trwałe, ale do turystycznych zastosowań w zupełności wystarczą. Trzeba jednak pamiętać, że papier i folia rządzą się swoimi prawami. Wiadomo, że jedno cierpi od wilgoci, drugie od skoków temperatury. Folia w zależności od tego jakiej jest jakości może się minimalnie obkurczyć po brzegach pozostawiając ok. 1 mm szerokości pasek. Warto wcisnąć odpowiedni naddatek w czasie klejenia pod zawinięcie puszki, a jeśli tego nie przewidzieliśmy to zawsze później można w tym miejscu nakleić dodatkowy pasek folii lub jakąś inną naklejkę.

Jeśli chodzi o koszty to nie są one zbyt wysokie. Folia 1 mb, (50 cm szer.) to koszt w granicach 10 zł, czasem taniej, a jak się odpowiednio zakręcimy to można gdzieś dostać odpowiedni kawałek jako odpad. Koszt puszki jest zróżnicowany w zależności od wielkości i rodzaju produktu, który się w niej znajdował. Chipsy w moim przypadku kosztowały 7 zł, a kawa zbożowa 6 zł, więc pomijając fakt, że produkty w nich zawarte zjedliśmy i wypiliśmy to przyjmujemy ten koszt jako koszt puszki. Ostatecznie więc całość, czyli dwie puszki i oklejenie ich folią kosztowało mnie mniej niż 20 zł.

Dzisiaj, kiedy po przeszło miesiącu od zrobienia puszek piszę ten artykuł, mam przynajmniej kilka innych pomysłów jak jeszcze mógłbym to wykonać i jakich innych komponentów użyć do wykończenia. Jeden z nich wczoraj otrzymałem i cieszy już moje oko. Pewnie niebawem go wykorzystam ku ogólnej uciesze "znaczkomaniaków" bywalców naszego facebookowego profilu i strony. Czekajcie na info :-)

Wasz admin :-)