Nasz pierwszy znaczek turystyczny zakupiliśmy przypadkowo będąc w Karkonoszach. Zwiedzaliśmy zamek Chojnik i szukaliśmy fajnej pamiątki pośród wszelkiej maści "plastikowych", mało okazałych gadżetów jakich wszędzie pełno. Naszą uwagę przykuł mały, drewniany krążek z wypalonym obrazkiem. Oczywiście spodobał się od razu.

Miła Pani sprzedawczyni opowiadała, że to takie kolekcjonerskie itp. itd. ale jakoś nam to uciekło w ferworze wędrówek górskich. Po powrocie do domu podczas przeglądania zdjęć i pamiątek dostrzegliśmy adres strony internetowej. Odwiedziliśmy stronę i po zapoznaniu się dokładniej z ideą ZT wiedzieliśmy, że będzie to fajny pomysł na pamiątki. Minęło trochę czasu zanim zdobyliśmy nasz drugi ZT, ale potem wszystko przyspieszyło. Sprawdzanie miejsc gdzie byliśmy, a nie mamy zdobytego znaczka, miejsca w okolicy do "podbicia" i teraz plany na kolejny sezon znaczkowych podbojów i gromadzenie niezdobytych znaczków z miejsc odwiedzonych. Na początek właśnie te zagraniczne, a potem polskie.