Pierwszy znaczek zakupiłem dla mojego starszego syna Jakuba na Zamku w Słupsku kilka lat temu jednak przeszło to bez echa. Był jedną z wielu pamiątek z licznych naszych podróży. Co prawda później pojawiły się jeszcze dwa lub trzy znaczki z innych miejsc, ale nie było jeszcze mowy o zbieraniu czy też fascynacji znaczkami. Prawdziwy bakcyl znaczkowy pojawił się wraz z zakupem znaczka turystycznego na zamku Grodno na początku 2020 roku, dla mojego młodszego syna Mikołaja. To on stwierdził, że będziemy kupować od tej pory znaczki jako pamiątki. Często wyjeżdżamy na weekendowe wycieczki i rzadko kiedy wracamy bez znaczków. Najczęściej jest ich kilka lub nawet kilkanaście... Do dziś zebraliśmy ponad 250 znaczków turystycznych oraz kilkanaście okolicznościowych. Dla mojego młodszego syna największą frajdą są jednak znaczki kolekcjonerskie. Wytrwale dąży do tego aby zdobyć ich jak najwięcej... Wielkie wsparcie mamy w mojej żonie, która cierpliwie odwiedza razem z nami znaczkowe miejsca i w pełni akceptuje naszego znaczkowego bakcyla.