Pierwszy raz ze znaczkiem zetknęliśmy się około roku 2016. Był to czeski znaczek, który widzieliśmy w sklepiku gdzieś na "ścieżce w koronie drzew". Wtedy jeszcze nie wiedziałem z czym to się je. Natomiast pierwszy zakupiony znaczek pochodzi, można powiedzieć, prawie z serca "Polskich Znaczków Turystycznych". Zobaczyliśmy go tego samego roku w Schronisku na Szczelińcu Wielkim i tak staliśmy się posiadaczami pierwszych dwóch znaczków o numerach 31 oraz 60. Kolejne dwa były oczywiście z mojego rodzinnego miasta Grudziądza. Troszkę ubolewam, że tak duże miasto ma tylko dwa znaczki i to bez wizytówki miasta XIV-wiecznych spichlerzy - mam nadzieję, że może kiedyś doczekają się one wyróżnienia. 

Jak to zwykle bywa, znaczki z mojej okolicy są odkładane na później, bo przecież to blisko i na pewno jeszcze tam będziemy. Początkowo jakoś specjalnie nie szukaliśmy ich w zwiedzanych przez nas miejscach, jeżeli był wyeksponowany i zauważyliśmy go, to oczywiście kupowaliśmy. Na chwilę obecną nasza kolekcja liczy niespełna 18 sztuk plus 10, które są w drodze, co nie jest jakimś ogromnym sukcesem jak na dziewięć lat kolekcjonowania. Dwa lata temu zmieniła się nasza taktyka i szukamy znaczków w odwiedzanych miejscach. Ten rok przyniósł kolejny przełom, mianowicie każdy nasz wyjazd oprócz głównego celu (korona gór polskich - aktualnie udało nam się zdobyć siedem na 28 szczytów), odwiedzamy miejsca, które zostały wyróżnione znaczkiem turystycznym. Można powiedzieć, że znaczki stały się swego rodzaju przewodnikiem po ciekawych miejscach.