Miłością do podróży zaraził mnie w dzieciństwie Dziadek, który każdą wolna chwilę spędzał na wojażach po Polsce, zabierając mnie ze sobą gdzie tylko się dało. Pasję tą mogłam potem kontynuować razem z moim Mężem, który również uwielbia wędrówki. Gdybym więc miała policzyć ile udało nam się już zobaczyć "znaczkowych miejsc", byłoby ich dużo, dużo więcej niż samych znaczków na naszej półce. A to dlatego, że o idei znaczka turystycznego dowiedzieliśmy się dopiero w zeszłym roku (choć upłynęło trochę czasu zanim kupiliśmy pierwszy krążek).

Stało się to zupełnym przypadkiem. Szukałam w internecie informacji na temat Korony Sudetów Polskich i jakimś dziwnym trafem trafiłam na stronę znaczka. Poczytałam, stwierdziłam, że to ciekawa idea i całkiem przyjemna alternatywa dla zdobywania odznak PTTK... i zapomniałam. W październiku 2012 roku postanowiliśmy odwiedzić dawno niewidzianą znajomą - Śnieżkę. Wędrówkę zaczęliśmy i zakończyliśmy na Przełęczy Okraj. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w czeskiej budzie Jelenka na pyszne knedliki. A tam na ścianie królowały znaczki. Masa znaczków! Oglądnęliśmy je z zaciekawieniem, nie kojarząc z niczym kompletnie. Tak drewniane krążki zaistniały obok nas po raz drugi. Pierwszy znaczek kupiliśmy dopiero w kwietniu 2013, jako pamiątkę z przepięknych, mglistych i deszczowych Rudaw Janowickich. Jest to znaczek no. 34 ze schroniska PTTK Szwajcarka w Górach Sokolich. Myślałam, że na tym jednym historia się zakończy. Jakże się myliłam! :) Następne były ze schroniska Andrzejówka w Górach Suchych, Twierdzy Srebrnogórskiej, schroniska na Szczelińcu Wielkim i schroniska Pasterka, z Wielkiej Sowy (gdzie udało mi nam się zdobyć również znaczek urodzinowy) i schroniska Orzeł, ze Śnieżnika i Jaskini Niedźwiedziej itd., itd. Wszystkie zdobyte od kwietnia do czerwca tego roku. Nie zwiedzamy dla samych znaczków turystycznych, choć zaczęliśmy już uwzględniać je przy planowaniu tras wycieczek :) Przyznaję, że znaczek turystyczny jest dla mnie bardzo atrakcyjny, bo daje symboliczny, ale namacalny dowód odbycia podróży. I cieszy tak jakby "od razu". Oboje jesteśmy górołazami i podróżujemy również z psem, więc najbardziej interesują nas w tej chwili obiekty, do których można dotrzeć/wejść/zwiedzić ze zwierzakiem. Stąd największe nagromadzenie znaczków schroniskowych. Razem z dwoma brakującymi będzie ich... 13 :) Mam jednak nadzieję, że dla nas będzie to szczęśliwa liczba, która z każdym wyjazdem będzie się znacznie powiększać. Pozdrawiamy gorąco!