W czasach studenckich dużo chodziłem po górach, kolekcjonując znaczki metalowe i pieczątki do książeczki GOT. Potem była długa przerwa, Wróciłem do podróży po Polsce kilka lat temu. W 2015 w trakcie pobytu w Szczyrku kupiłem mapę Beskid Śląski z zaznaczonymi miejscami " znaczek turystyczny". Wróciłem do mapy pod koniec lata 2016 w czasie krótkiej wizyty w Wiśle. Internet uświadomił mi jaka to fajna zabawa i zarażony zostałem wirusem ZT.

Dlaczego wirus padł na podatny grunt?
1. O znaczkach metalowych i pieczątkach już wspomniałem.
2. Jeżdżąc po Europie przywoziłem jako pamiątki tzw domki, czyli miniatury sławnych budowli, obiektów architektonicznych, kamienic itp. Po przekroczeniu liczby 300 brakło mi miejsce w gablotkach w bibliotece (książki też muszą mieć się gdzie podziać).
3. Jak widać jestem "maniakiem hobbystą" i taka inicjatywa przypadła mi do gustu, znaczki zajmują znacznie mniej miejsca niż wspomniane domki, a poza tym "cudze chwalicie a swego nie znacie" jak ulał pasuje do idei ZT.
Pierwszy znaczek to Skocznia im A. Małysza w Wiśle. Szkoda, że nie przeczytałem od razu wszystkich zakładek bo "uciekł" mi znaczek z Władysławowa. Choć córka przebywała w tych dniach we Władysławowie to nic nie wiedziała o wystawie. Od tej pory czytam wszystkie aktualizacje.