O znaczkach dowiedziałam się od mojej siostry, zajmują u niej całą ścianę w przedpokoju, ale pomysł by je zbierać "wpadł mi do komina" podczas wspólnej podróży sentymentalnej, zorganizowanej dla naszej sędziwej mamusi. Wybrałyśmy się w trójkę po miejscach z jej dzieciństwa, a moja siostra tak konsekwentnie zbierała po drodze znaczki we wszystkich możliwych punktach, w których można było je nabyć, że zaraziła mnie tą pasją na dobre. Swój pierwszy znaczek zdobyłam więc w Jarocinie, widnieje na nim słynny jarociński pomnik glana. Jakby tego było mało, znaczkowe szaleństwo dopadło też moją córkę i jej rodzinkę, stąd podwójne zamówienie Dziennika Kolekcjonera. Jeden jest przeznaczony na prezent dla nich. To tak w największym skrócie jeśli o znaczkową pasję chodzi.