Co do naszej przygody ze znaczkami to zaczęła się zupełnie przypadkowo ponad 2 lata temu. Razem z pasjonatami profilu na FB "Góry z dzieckiem" wybraliśmy się z dziećmi na wyprawę na Turbacz w Gorcach. Po długiej i męczącej drodze (zaliczyliśmy niezłą burzę i ulewę) dotarliśmy do Schroniska na Turbaczu. Dzieci oczywiście chciały jakąś pamiątkę i w oko wpadł mi Znaczek Turystyczny (nic o nim wcześniej nie wiedziałam). Tam też zakupiliśmy nasz pierwszy ZT.

Niestety potem ZT poszedł w zapomnienie, aż do tych wakacji. Dzieciaki podrosły i załapały bakcyla :) Od tego roku ambitnie zbieramy ZT . Już kilka mamy, ale w kilku miejscach nie były dostępne (dlatego pisałam, że jak już ogarnę sprawy bieżące, zamówię brakujące ZT). Poza tym jest kilka miejsc w których byliśmy wcześniej i przegapiliśmy ZT, albo go tam jeszcze wtedy nie było. Tak czy inaczej ZT coraz częściej staje się motywacją dla dzieci, żeby gdzieś iść (szczególnie dotyczy to miejsc do których dotarcie wymaga wysiłku, ale takie ZT są najcenniejsze :) ). Córka w tym roku była gotowa iść na Śnieżkę, gdyż po drodze można zdobyć 4 znaczki. Niestety pogoda pokrzyżowała nam plany i doszłyśmy tylko do Samotni, a tam akurat zabrakło ZT - ale mamy zdjęcie więc ZT będzie. Zasada jest jedna - jak nie byłeś, znaczka nie ma :) Jak pójdzie tylko jedno z naszych dzieci, to nigdy nie kupujemy znaczka dla drugiego.... Ale córka (prawie 11lat) na tyle załapała, że nawet jak była na wycieczce klasowej, specjalnie poszła sama w jedno miejsce aby tylko zdobyć ZT :) Ot to nasz krótka przygoda z ZT, ale wierzę iż będzie się dalej rozwijać. Jak tylko przyszyjemy naszywkę do plecaka podeślemy zdjęcie :)