Znaczki zbiera moja dziewięcioletnia córka. Na pierwszy natrafiliśmy w ubiegłym roku, w Muzeum Skamieniałych Drzew w Siedliskach (nr 473). Od tamtego czasu regularnie odwiedzamy znaczkową stronę i niecierpliwie czekamy na nowe znaczki. Naszym zdaniem jest to świetna forma promowania ciekawych miejsc w Polsce i dużo lepsza pamiątka z wyjazdu niż wszechobecne plastikowe gadżety, często nie mające nic wspólnego z odwiedzanym miejscem. Trochę jesteśmy rozczarowane, że Lubelszczyzna, skąd pochodzimy, ma tak mało znaczkowych miejsc, nie wiem jak odbywa się promocja znaczków, ale też widzę, że chyba niektórym "znaczkowym miejscom" niespecjalnie na znaczkach zależy. Tu muszę pochwalić małe Muzeum Jana Kochanowskiego w Czarnolesie, gdzie błyskawicznie znaczki zostały zamówione na naszą prośbę i punkt informacji turystycznej w Puławach, skąd wyszłyśmy obdarowane gadżetami związanymi ze znaczkami turystycznymi, córka była zachwycona. 

Nim moja córka pojawiła się na świecie sporo podróżowałam po Polsce, po miejscach znanych i tych mniej znanych, do tej pory, na wszystkich wyjazdach to moja rola, aby znaleźć co ciekawego można zobaczyć w danej okolicy, a Polska ma naprawdę wiele pięknych i niezwykłych miejsc. Teraz moją pasją udało mi się zarazić córkę, bo ona też nie może usiedzieć na miejscu, tylko pyta gdzie pojedziemy i nie chodzi tu tylko o długie wyjazdy, ale i krótkie wycieczki do miejsc w najbliższej okolicy. Znaczki turystyczne są dla dziecka dodatkową zachętą, bo każde lubi sobie przywieźć z wycieczki jakąś pamiątkę. W tym roku plan zwiedzania pokrzyżował nam wirus, ale mamy nadzieję, że w przyszłym roku będziemy mogły wyruszyć na "znaczkowe łowy".