Wszystko zaczęło się w Arłamowie. W hotelowym sklepiku wpadł nam w oko wieszak ze znaczkami i wzięliśmy. Nie wiedzieliśmy wtedy co to, jak i dlaczego. I niestety ten znaczek nam się gdzieś zawieruszył :(. Przez długi jeszcze czas nie zwracaliśmy uwagi na to czy w miejscach, które zwiedzamy są znaczki. Jak wpadły w oko, to braliśmy. Ale teraz mamy już tak, że robimy wycieczki "znaczkowe". Opracowujemy trasy, wg oznakowanych miejsc. A na wyjazdach urlopowych zawsze sprawdzamy, czy w pobliżu nie ma czegoś do zdobycia.  Czasami poszukiwania miejsca sprzedaży są dłuższe od poszukiwania atrakcji :). Tak było np. z Rezerwatem Biała Woda - kilka razy przejeżdżaliśmy w tę i z powrotem, żeby znaleźć punkt sprzedaży. Wtedy znaleźliśmy, ale nie zawsze nam się to udaje. Najbardziej pechowym dla nas miejscem jest muzeum w Olkuszu - trzy razy w zeszłym roku odwiedzaliśmy to miasto z zamiarem zwiedzenia muzeum, i za każdym razem było ono zamknięte :(. Dzięki znaczkom poznajemy cudne miejsca, do których, jestem przekonana, nie trafilibyśmy bez mapy znaczków turystycznych.

Po zebraniu ok. 30 znaczków zaczęliśmy się zastanawiać, nad ich ekspozycją - wcześniej leżały w kolumnie na półce. Kiedy znaleźliśmy odpowiednie, jak nam się wydawało, miejsce, postanowiliśmy postarać się o te znaczki, których nie mogliśmy zdobyć, albo nie wiedzieliśmy o ich istnieniu. Siedzimy więc w starych zdjęciach i wspominamy :). I kilka jeszcze znaczków ze starych wojaży się nazbierało. A i z nowych również, bo nie zawsze udaje się znaczek kupić. Chyba nas wciągnęło :) Świetna inicjatywa.