Jeśli chodzi o znaczki to był zupełny przypadek. Żona zawędrowała na stronę buszując w sieci, a potem już pooooszło :) Byliśmy okropnie zdziwieni, że dopiero teraz odkryliśmy taką świetną zabawę. Tym bardziej, że zwiedzamy bardzo dużo i namiętnie wszystko co tylko się da.

Nawiasem mówiąc często łącząc zwiedzanie z opencachingiem (podobna do znaczków forma promocji turystyki – POLECAMY) I zapewne mijaliśmy się z znaczkami od wielu lat nie zwracając na nie uwagi.....aż do teraz...

Kiedy zaczęliśmy z ciekawości wspominać dawne wycieczki....przeglądać zeszyty z pieczątkami, stare bilety itd. to okazało się, że praktycznie połowę albo i więcej znaczków moglibyśmy zdobyć od razu. Ale postanowiliśmy po pierwsze nie psuć sobie zabawy (w końcu do większości znaczkowych miejsc warto wrócić), a po drugie robimy to głównie dla Zośki, więc zaliczamy sobie tylko miejsca zdobyte razem z Nią, zakładając, że będzie miała o wiele więcej frajdy zdobywając samodzielnie znaczek po znaczku osobiście (podczas zwiedzania), niż wieszając na ścianie znaczki zdobyte hurtowo "bo ojciec przewędrował przez pół kraju".

Jeśli chodzi o pierwszy znaczek to pomijając chronologię pierwszym ŚWIADOMIE zdobytym znaczkiem był ten ze Strzelec, zaś pierwszym, którego mieliśmy okazję fizycznie dotknąć...ciesząc się jak dzieci był ten ze Szczecinka (Zamek Książąt Pomorskich)...zdobyty na tej samej wycieczce.