Moja przygoda ze znaczkami zaczęła się w połowie roku dwa tysiące siedemnastego. Po jednym z koncertów muzyki country, na które chodzę ze synem, wywiązała się rozmowa z grupą uczestników. Został poruszony temat różnego rodzaju wycieczek i fajnych miejsc do zwiedzania i wtedy padły te słowa "trzeba jeździć w miejsca znaczków turystycznych, bo dzięki nim zobaczyć można miejsca, których normalnie w życiu by się nie odwiedziło". 


No to oczywiście zaczęły się pytania co to, jak się coś dowiedzieć i dostaliśmy namiar. Powrót do domu i rozpoczęcie poszukiwania. Okazało się to takie proste. I do tego nagle stało się jasne. Znaczki turystyczne znajdą się głównym tematem różnego rodzaju wycieczek. Nie stało się to jednak szybko. Na początek zacząłem przeglądać stronę www, czytać zamieszczone tam artykuły. Oczywiście założyłem też swój profil. W tym czasie udało mi się też zarazić ojca idą zbierania znaczków. Czas jednak pędził do przodu, a z wycieczkami nie ruszyłem. Rok dwa tysiące siedemnasty się skończył. Jednak ciągle w głowie tętniła myśl o tym by ruszyć. Postanowiłem jednak, że zacznę tak jak powinno się to zrobić. Czyli na początek zamówię Dziennik Kolekcjonera. Taki był plan. Miał być specjalnie spersonalizowany pode mnie (gdyż wraz z planem zbierania znaczków pojawił się plan stworzenia strony gdzie będę mógł zamieszczać swoje relacje), ale moi rodzice trochę mi ten plan pokrzyżowali. Zanim zdążyłem złożyć zamówienie, okazało się że ojciec w ramach prezentu urodzinowego dał mi już gotowy podpisany moim imieniem i nazwiskiem dziennik. Sobie też zamówił co jest bardzo pozytywne. Dodam że prezent dostałem jakieś trzy tygodnie przed urodzinami, bym nie zdążył sam sobie zrobić. Niespodzianka udała im się w stu procentach za co bardzo im dziękuję. 

Pierwszą wycieczkę postanowiłem zrobić sobie w dzień urodzin. Nie była to jakaś wielka wycieczka, ale dla mnie bardzo ważna. Poznań - Nowy Tomyśl. Ale o tym następnym razem. Załączam zdjęcie znaczków, które na tej wycieczce udało się zdobyć. Od tego momentu czyli trzynastego lutego zaczęła się moja pełna przygoda pod tytułem tropem znaczków turystycznych, która mam nadzieję będzie trwać już zawsze.