To trochę przypomina obsesję... Przychodzi cicho, bezszelestnie, nawet nie zdajesz sobie sprawy, że istnieje. Tak samo było z pieczątkami PTTK i całą zabawą w odznaki. Nawet nie pamiętam gdzie i kiedy. bywałem tu i tam i widziałem te znaczki. Kolejna pamiątka jakich wiele, ale faktycznie były w każdym miejscu i przedstawiały coś więcej niż "Pozdrowienia z..." widoczne na każdym innym magnesie, drewienku pinie klipie czy czymkolwiek co jest sprzedawane na bazarach, muzeach schroniskach.... Kupiłem jeden....innego dnia drugi... trzeci... były numery na rewersie każdego znaczka. I strona internetowa. Odkrycie, że za zebranie dziesięciu numerów z rzędu daje unikalny jeden jedyny w swoim rodzaju nowy krążek było jak objawienie. Wybierając się na kolejną wyprawę już było planowanie, żeby zebrać podczas tygodnia w Tatrach jak najwięcej, mapy szlaki wszystko. Teraz nie ma opcji inaczej planować tras w nowych miejscach. Znaczek musi być i koniec. Swoją drogą naprawdę cieszy mnie, że w ten sposób promujecie turystykę. kameralnie, trochę po cichu i viralowo. Ale skutecznie. Sam zaraziłem do znaczków kilka osób więc poczta pantoflowa działa.