Zaczniemy trochę nietypowe od podziękowań dla: osób, które przyjechały, tych, które z różnych powodów nie mogły przyjechać, ale na pewno myślały o nas i wielu innych. Przepraszamy również, że nie udało się na Spotkanie stworzyć nowego znaczka, ale pracujemy nad tym.

Jak już na FB wspomniano, pogoda dopisała i samopoczucie uczestników również. Zaczynaliśmy na placu Tobruckim pod fontanną z kotwicą i tam też skończyliśmy. Trasa wycieczki w dużej mierze prowadziła przez tzw. czerwony szlak miejski, obejmujący wiele ciekawych zabytków w Szczecinie, a z których kilka dodatkowo jest na znaczku turystycznym. Ponieważ czas był istotny, zwiedzanie (jak określił Mariusz na początku) można było nazwać „japońskim”: na prawo mamy to, spójrzcie w górę, a teraz idziemy dalej……. nie zatrzymywać się, nie robić zdjęć, trzymamy się razem, a i tak „udało się” na chwilę zgubić Zbigniewa R. (to ten VIP z Centrali) i Danusię, której jak się okazało, wcale z nami nie było ….

Nie będziemy tu w szczególe wymieniać, na jakie zabytki i miejsca rzuciliśmy okiem, bo było ich naprawdę dużo, w tym najstarsze w Europie, działające od 1907 r. kino „Pionier”, ale zainteresowani mogą sami spojrzeć na to, co mieliśmy po drodze, wchodząc np. na stronę https://visitszczecin.eu/pl/inne/81-miejski-szlak-turystyczny. W końcu dotarliśmy do Muzeum „Przełomy”, gdzie była chwila na odpoczynek i kawę, a dla niektórych również kanapki z paprykarzem i śledziem – polecamy. Patrząc na osoby opuszczające muzeum, widać było, że jego tematyka zostawia głębszy ślad. To była jedna z tych chwil, kiedy trudna historia naszego Kraju nie chce być zapomniana, a my poświęcamy myśli przeszłości i ludziom, którzy ginęli i cierpieli za swoje przekonania.

Dalej trasa w pięknym słońcu zaprowadziła nas na Wały Chrobrego, z których widoczne były „dźwigozaury”, a schody na tarasach okazały się idealne do zdjęcia grupowego. Kolejnym miejscem docelowym na trasie zwiedzania był Zamek, do którego szliśmy pod drogą wjazdową do Szczecina tzw. Trasą Zamkową. Tutaj uwagę przyciągały interesujące graffiti m.in. z paprykarzem szczecińskim, gdzie Paweł mógł wreszcie sfotografować razem dwie swoje największe miłości tzn. żonę Kasię i paprykarz.

Po drodze zahaczyliśmy o sklepik „U Agaty”, gdzie można było kupić brakujące znaczki turystyczne. Natomiast na dziedzińcu zamkowym spędziliśmy dłuższą chwilę, głównie za sprawą 12 pieczątek w informacji turystycznej. Tutaj było już widoczne zmęczenie długą trasą, ale dzielnie ruszyliśmy dalej. Kolejny dłuższy przystanek zaplanowaliśmy przy sklepiku na ul. Siennej, gdzie miał na nas czekać kolejny ZT, a zasadzie nawet dwa. I była to chyba najbardziej ekscytująca część naszej wycieczki, bo wcześniej często zdarzało się, że sklep był zamknięty lub brakowało znaczka. Jednak dzień 25 maja był dla nas szczęśliwy, sklepik był otwarty, a znaczki dostępne.

Później jeszcze obejrzeliśmy kościół „morski”, budynek Poczty Polskiej i wróciliśmy pod kotwicę, gdzie zaczynaliśmy naszą wędrówkę. I to było zakończenie naszej szczecińskiej przygody, ale Spotkanie kontynuowaliśmy w „Szwejku”, gdzie zjedliśmy, wypiliśmy kawę, a przede wszystkim mogliśmy lepiej się poznać i pogadać, nie tylko o ZT. Tam też mocno zaskoczeni Organizatorzy zostali obdarowani różnymi prezentami, w tym pięknymi, żółtymi koszulkami Kolekcjonerów z Komornik, które w imieniu klubu wręczył nam Jurek, jeszcze raz dziękujemy!

Mamy nadzieję, że Szczecin w pigułce zainteresował uczestników na tyle, że kiedyś wrócicie do nas, a my pokażemy Wam inne miejsca, które rzadko pojawiają się na trasie zwiedzania miasta. Chętnie też pomożemy w zwiedzaniu wszystkim tym, którzy jeszcze w Szczecinie nie byli.

A teraz dodatkowe wyjaśnienia, których gdzieś po drodze zabrakło:

  • na torbach „w nagrodę za uczestnictwo” były pieczątki ze Szczecina, które są dostępne w centrum informacji turystycznej na Placu Żołnierza;
  • projekt pieczątki okazjonalnej na spotkanie, jak zwykle wykonał dla nas Hubert, któremu bardzo dziękujemy!!!;
  • tajemniczy Pan bez twarzy na pieczątce to nie Szef Zbyszek z walizką pełną znaczków, ale Krzysztof Jarzyna ze Szczecina, którego pomnik znajduje się na Łasztowni, niedaleko dźwigozaurów. Tam też znajduje się pomnik paprykarza. Kim był Krzysztof J.? To postać pojawiająca się w dwóch filmach: Chłopaki nie płaczą oraz Poranek Kojota – szef wszystkich szefów, gangster którego bali się wszyscy związani z mafią.

To już wszystko. Tym, którzy przeczytali całą relację współczujemy i podziwiamy za cierpliwość. Do zobaczenia na kolejnych spotkaniach kolekcjonerów znaczków.

Małgosia i Mariusz